Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy przyjechałem do Koszalina, w krótkim czasie po studiach, na prośbę mojej przyszłej żony Ilony.

Tak zaczęła się moja długa historia aktywacji życia osobistego w przestrzeni publicznej miasta.

Na początku była idea.

Pierwsza pracownia, do której się wprowadziłem nie była ani elegancja, ani przyjemna. Za to posiadała odpowiednie światło!

W starej kotłowni realizowałem pierwsze zajęcia, jak również wydarzenia kulturalne. Była również moim studio, gdzie tworzyłem osobistą twórczość. 

Pierwsze osoby, które pamiętam do dziś, musiały akceptować fakt, że w pracowni paliłem drewnem w „kozie” kominkowej. Zimą, zanim zrobiło się ciepło przy ujemnych temperaturach na zewnątrz, grube swetry były koniecznością.

Już moi pierwsi absolwenci zrealizowali oczekiwane cele. Monika Sz. widoczna na zdjęciu na pierwszym planie, dostała się na wymarzone studia do Krakowa, na Wydział Konserwacji Malarstwa. Dziś już jest dawno po magisterium i zapewne realizuje się w zawodzie! 

Pracownia Sztuk Pięknych działała pełną parą. Jednak przyznam się, że nie jest to łatwy zawód do rozwinięcia, szczególnie w tak prowincjonalnym mieście, jakim jest i był Koszalin. Zapotrzebowanie na sztukę i kulturę w tym mieście jest bardzo umiarkowane. Dlatego od zawsze polecam moim uczniom emigrację na studia do dużych ośrodków naukowo – kulturalnych, gdzie życie i potrzeby społeczne wyglądają zupełnie inaczej.

Koszalin posiada jedną uczelnię wyższą – politechnikę, która realizuje tok nauczania w dyscyplinie sztuk projektowych, a konkretnie w zakresie projektowania wzornictwa przemysłowego i architektury wnętrz. 

W 2011 roku podjąłem tam pracę jako młody asystent w pracowni rysunku. 

Pracując na Politechnice Koszalińskiej, wcześniej Instytucie Wzornictwa, a dziś Wydziale Architektury i Wzornictwa, zdobyłem wiele cennego doświadczenia. Kiedy mogłem to integrowałem młodzież z mojego studia podczas dodatkowych zajęciach organizowanych przez uczelnię w ramach jej dni otwartych. 

W 2015 roku obroniłem tytuł doktora sztuki na ASP w Gdańsku w Wydziale Malarstwa. W Koszalinie na stanowisku adiunkta to właśnie pracownię malarstwa przyszło mi prowadzić, tworząc spekulatywny program nauczania. 

Równolegle prowadziłem Atelier Miniaturę, która oficjalnie przyjęła swoją nazwę własną dopiero w roku 2014. Atelier była moim „prawdziwym domem” edukacji i pasji. Zawsze przykładałem większą wartość sentymentalną do tego, co przynależy do mnie i gdzie sam mogę decydować o rozwoju i kierunku prowadzonych zajęć, wyciągając wnioski na bazie licznych analiz, prób i eksperymentów dydaktycznych. 

DRUGIE ATELIER – ul. Piłsudskiego. 2013-2015

Drugą przestrzenią Atelier był wynajęty lokal przy ul. Piłsudskiego w Koszalinie. Powierzchnia lokalu nie była wielka, ale nie przeszkodziła w zrealizowaniu wielu konsekwentnych projektów. To właśnie w tej przestrzeni prowadziłem kursy jak i kończyłem pracę nad doktoratem. 

W tamtych latach wypuściłem liczne grono absolwentów, którzy zasiedliło wiele uczelni artystycznych i politechnik w kraju. Dało mi to wiele nadziei i optymistycznego wiatru w skrzydłach, potwierdzając że to co robię ma wymierny sens. 

 

W tym czasie udostępniałem przestrzeń Atelier dla studentów Instytutu. Razem z niektórymi z nich realizowałem wspólne projekty w ramach działalności koła naukowego, którego byłem opiekunem jako asystent na uczelni. 

"Siedzisko", proj. Szymon Pawelczuk

W latach pracowni na Piłsudskiego, mimo bardzo ciasnego lokum, dosłownie kilkunastu metrów kwadratowych, powstały dziesiątki wspaniałych prac, a poziom rysunkowy miał się dobrze. Realizowałem w tamtym czasie liczne warsztaty, m.in. z mgr. inż. arch. Łukaszem Adamczykiem, który z serca przełożył swoje doświadczenie młodym kursantom atelier. 

W ramach prowadzonych warsztatów, uczestnicy wykonali szereg oryginalnych pomysłów, które w formie prototypów powstały w skali 1:1, odpowiadając jednocześnie na temat i problem siedziska miejskiego. Cała ekipa widoczna na powyższym zdjęciu podjęła ambitne studia na wydziale architektury politechniki gdańskiej, wrocławskiej oraz szkoły designu w Kopenhadze (Dania). 

To był wspaniały rocznik. 

Zajęcia w GALERII NA PIĘTRZE.

Najbardziej przełomowym momentem działalności Atelier, było przeniesienie się w mury „Galerii na Piętrze” – legendarnej galerii w Koszalinie, prowadzonej przez Jadwigę Kabacińską – Słowik, oraz jej męża, Ś.P. Andrzeja Słowika, którzy to ciepło przywitali mnie w Koszalinie realizując moją wystawę podoktorancką w 2016 roku. Od 2015/16 roku akademickiego zajęcia odbywały się w głównej sali galerii. Towarzyszył im wyjątkowy klimat, aura i świetni uczniowie, którzy dołożyli wszelkich starań, aby stworzyć legendę mojego studia. 

Jeden jest fakt niezaprzeczalny. Otóż Atelier nie ważne gdzie miało i ma swoją siedzibę! Liczy się atmosfera i chęć przekazywania jak i zdobywania wiedzy. Jest to istny perpetuum mobile.

Wystawa uczniów pt.: „Mam tę moc” ! 17.06.2016r.

Podsumowaniem naszych wspaniałych wyników była zorganizowana wystawa w świetle reflektorów, Galerii na Piętrze, w której wzięła bardzo spora grupa niezwykle utalentowanej młodzieży i hobbystów, atelierowiczów, którzy w niedalekiej dalszej przyszłości, podbili mury wielu znakomitych uczelni w kraju i za granicą. 

Otwarcie wystawy było jak zawsze w tradycji Galerii na Piętrze, bardzo oficjalne, wysoce prestiżowe i eleganckie. 

Wystawę otworzyła swoją oracją Sz.P. Jadwiga Kabacińska – Słowik, a ja miałem przyjemność wtórować i zaprezentować uczestników wystawy. 

wywiad z Hanną Paciochą.

Wigilijna pascha jako dowód rodzinnej atmosfery!

Nasze środowisko tworzyło coś więcej niż tylko zinstrumentalizowane formy edukacji artystycznej. Tworzyliśmy klimat pełen więzi, rozmów, wymiany myśli i przekazywania tego co w życiu najważniejsze! Liczne nasze zajęcia odbywały się w duchu prawdziwej scholastyki, gdzie dialog i retoryka przeplatały się naprzemiennie. 

Tradycją było i jest organizowanie naszej Wigilii, która w Galerii na Piętrze przybrała wyjątkowego klimatu!

Maraton litograficzny, czyli warsztaty w Galerii na Piętrze.

W 2016 roku miałem przyjemność zorganizować jedne z największych w historii tego miasta warsztaty litograficzne, które poprowadził dr Łukasz Butowski – wykładowca gdańskiej ASP. W czasie warsztatu, ok. 15 uczestników wykonało łącznie ok. kilkuset odbitek, co zaliczać należy do rekordu drukowania na godzinę, zakładając że cały druk odbywał się na zabytkowej prasie Rudlof Becker z XIX wieku!

Ten maraton litograficzny zainspirował mnie do poszukania samodzielnego lokalu, który będzie mógł służyć rozwojowi tejże techniki graficznej w ramach Atelier Miniatura. 

Własne studio graficzne – Kaszubska 20!

W latach 2016-2020 prowadziłem znane miejsce na mapie koszalińskiej sceny artystyczno – kulturalnej, którego wyjątkowość polegała na niezależności w przekazie wiedzy o sztuce! Atelier Miniatura dopiero w studiu na ul. Kaszubskiej rozwinęło swoje skrzydła, prowadząc zajęcia na pełnych obrotach, wypuszczając z roku na rok, z coraz lepszymi wynikami swoich absolwentów, którzy zasiedlali wszystkie możliwe uczelnie artystyczne w Polsce. 

W pracowni oprócz tradycyjnej sali do nauki rysunku, był kompletny warsztat litograficzny, z ok. 40 kamieniami oraz prasą dającą możliwość  wykonywania odbitek w formacie do B-1! Dodatkowo działało w nim studio fotograficzne z analogową ciemnią. W Atelier dzięki temu mogłem prowadzić własne badania nad starodawnymi technikami fotograficznymi, jak i fotolitograficznymi, a w tym światłodrukiem. W ramach różnych projektów, w Atelier zrealizowałem kilka projektów graficznych, m.in. dla Wydawnictwa Książki Artystycznej Kurtiak i Ley z Koszalina.

W tamtym czasie Atelier rozwijało się dynamicznie. Do naszego studia witali liczni goście – artyści, oraz regionalne środowisko artystyczne.Jednak głównie w Atelier Miniatura realizowałem regularne kursy w czterech programach edukacyjnych, dla dzieci i młodzieży oraz osób dorosłych. Do studia można było zapisać się na zajęcia grupowe jak i indywidualne. Finansowanie przekładało się na ciągłą inwestycję, tworząc nie tylko zaplecze rysunkowo – graficzne, ale również poważne archiwum prac.

Do naszego Atelier mogli zjeżdżać się okoliczni artyści – graficy, którzy po latach studiów w swoim akademickim mieście, nie wypracowali sobie własnego miejsca z prasą, a ich pasja do twórczości nie zaginęła. W latach 2018-19 w Atelier tworzyła i drukowała swoje grafiki m.in. Aleksandra Bartoszewicz. Serię litografii wykonała w szybkim tempie zostawiając po odbitce próbnej w archiwum Miniatury.

W ciągu 4 lat działania w studiu na ul. Kaszubskiej w Koszalinie, udało mi się zorganizować dodatkowe warsztaty z litografii, jak również projektowania produktu czy animacji. Praca z prasą litograficzną to ciężki kawałek kamienia, który trzeba przepchać pod naciskiem sięgającym setkom kilogramów jak nie ton!

Współpracowali ze mną przy warsztatach dr Piotr Stramski oraz mgr Łukasz Kędziora z Poznania.

W ramach warsztatów, uczestnicy wykonywali projekty i rysunki na specjalnych kamieniach litograficznych – łupkach wapiennych, które w procesie odpowiedniego trawienia i przygotowania do druku, dawały możliwość wykonania odbitki na papierze o dowolnej gramaturze. Powstało wiele wspaniałych grafik, którymi do dziś mogę się poszczycić, posiadając ich próbne odbitki w archiwum. Na zdjęciu obok, drukuję wspaniałą grafikę w stylu komiksu autorstwa Krzysztofa Leszczewskiego – świetnego autora wielu zinów w tej tematyce.

Jednak sercem i umysłem najbliżej byłem i jestem przy malarstwie. W Atelier ten warsztat rozwijał się równie szalenie dynamicznie, co nauka grafiki. Moi uczniowie w przeciągu tego okresu oświecili liczne komisje podczas egzaminów wstępnych na wydziały malarstwa czy konserwacji malarstwa na różnych ASP w Polsce. Pochwalić się mogę takimi osobowościami jak Julia Lubczyńska, Dominika Anuszkiewicz, Gabriela Piwar, czy Julia Jagiełło, które miałem przyjemność uczyć. Dziewczyny dostały się na wydziały sztuki malarskiej do Krakowa, Torunia i Warszawy najwyżej na listach! To zasługa ich ciężkiej pracy, jak również wielkiego zaangażowania. Dostały one porządną porcję wiedzy jak i również praktyki, poczynając od podstaw teorii koloru, a kończąc na zaawansowanej technologii malarstwa olejnego!

Coroczne przeglądy teczek które organizowałem i organizuję po dzień dzisiejszy, charakteryzują się mnogością i różnorodnością postaw młodych kandydatów. Są przejawem ogromnej pracy, którą wkładają uczniowie w swoje przygotowanie się na studia, gdyż tylko takie podejście może gwarantować satysfakcję i sukces. Konkurencja jest ogromna, a przypomnijmy, że Koszalin nie jest centrum świata! A jednak co roku udaje mi się doprowadzić młodzież do wielkiego finału z rewelacyjnymi wynikami. Czy to urok tego miejsca? Nie sądzę.

Galeria PICTURA MINORIS w Atelier Miniatura.

W roku 2019 udało mi się powołać do życia pierwszą niezależną galerię rysunku i grafiki w Koszalinie, która miała finansowanie zupełnie niezależne od jakichkolwiek władz czy sponsorów. Nazywała się Pictura Minoris. Była ona nastawiona na promocję najmłodszego pokolenia absolwentów tutejszego Liceum Plastycznego, Instytutu Wzornictwa czy Atelier Miniatura. Pierwszą wystawą jaką zorganizowałem była prezentacja rysunków i grafiki Gabrieli Piwar, absolwentki LP w Koszalinie oraz Atelier Miniatura. Gabriela zaprezentowała się w odsłonie bardzo efemerycznej, a jej tytuł wystawy brzmiał „Metafizyczna”. 

Można powiedzieć, że Pictura Minoris była galerią nastawioną na lokalne debiuty. Zresztą Koszalin słynie z debiutów, poczynając od festiwalu filmowego „Młodzi i film”, czy „M-Teatr”, a kończąc na naszej galerii.

Wydarzeniem zainteresowała się lokalna prasa oraz liczne grono artystyczno – pedagogiczne, dzięki czemu mieliśmy bardzo sympatyczną atmosferę na otwarciu. Galeria wypełniła się po brzegi gośćmi z miasta. 

Dzisiaj Gabriela Piwar studiuje grafikę na warszawskiej ASP i bez względu jak potoczą się jej losy jako artystki, jednego jesteśmy pewni. Swój debiut wystawienniczy miała w Koszalinie i to właśnie w mojej galerii, z czego jestem bardzo dumny. 

Dzisiaj mamy rok 2021. Atelier Miniatura na Kaszubskiej nie istnieje. W roku 2020 w marcu została ogłoszona pandemia. Została zamknięta gospodarka, jak i całe życie społeczno – kulturalne. Takie miejsca jak Galeria Pictura Minoris czy Atelier Miniatura nie miały szans przetrwać takiego ciosu, szczególnie że były zupełnie niezależne od finansowania państwowego.

Lecz zginęło tylko miejsce na mapie miasta. Idea i tożsamość Atelier Miniatura przetrwała. BA! Immanentnie przerodziła się w nową formę odsłony edukacji artystycznej, lecz już na innych zasadach, w innym miejscu.

 

Warunki domowe, bez pracowni graficznej, lecz również na najwyższym z możliwych poziomów nauczania!

Zrodził się pomysł AKADEMII MINIATURA, która jest jakby zbiorem bogactwa doświadczeń wokół dydaktyki edukacji artystycznej. Powstał wyjątkowy serwis, w którym mieści się prawdopodobnie największy zasób wiedzy w postaci artykułów i nagrań video na temat wspomagania edukacji artystycznej a w tym nauki rysunku, malarstwa oraz podstaw projektowania. 

Jednak żadne tego typu rozwiązanie nie zastąpi spotkań w pracowni. Działanie w rzeczywistości nie wirtualnej to fundament. Relacja mistrz – uczeń to absolutnie klasyczny porządek rzeczy, którego nie da się zasymulować pseudo konferencjami video czy nauczaniem on-line. Można go tymi metodami wspomagać, tworząc bazę źródłową. Jednak bycie i obcowanie, używanie wszystkich zmysłów jakie zostały nam dane, jest kluczem do tego aby uwrażliwić się na otaczające nas światło, przestrzeń, czy ludzi.

NIE WAŻNE JEST MIESJCE! WAŻNE SĄ RELACJE! 

WOLNOŚĆ PRZEKAZU, DOSTĘPU DO WIEDZY I UMIEJĘTNOŚCI, DO NAUCZYCIELA, LEKARZA… CZY KOGOKOLWIEK, JEST NATURALNYM PRAWEM KAŻDEJ OSOBY. 

Sztuka jest taką przestrzenią, w której wolność wyboru, prawo o decydowaniu w grze wyobraźni nie może zostać zabroniona. Dlatego Atelier Miniatura będzie działać do końca mojego życia, bez względu na okoliczności losu. 

Atelier istnieje już niemalże 10 lat. Przez ten okres zmieniało miejsce pobytu 5 razy. Tym samym nie jest ważne gdzie, ważne jak i dlaczego. Po co ?!

Sztuka jest tą działalnością człowieka, która wymyka się z jednoznacznej definicji i w sumie tak naprawdę do dziś nie wiemy po co istnieje? Po co i dlaczego człowiek ma potrzebę tworzenia tak nieużytecznych przedmiotów (z pominięciem architektury czy wzornictwa oczywiście).

Jednak wrażliwość na piękno, kult człowieczej rzemieślniczej natury zawsze będzie w cenie.

 

Zapraszam do kontaktu!

Dr Rafał Podgórski